Kres chińskiego snu

O tym jak demografia dusi Pekin i kładzie podwaliny pod sukces Indii 

Źródło zdjęcia: Redtea [1]

W kwietniu 2023 roku świat obiegła intrygująca, lecz spodziewana od lat wiadomość. Indie stały się najludniejszym państwem globu, dystansując przewodzące od dekad Chiny. Tak przynajmniej wskazały oficjalne statystyki, podające, że zmiana na czele światowego rankingu dokonała się na poziomie 1,425 miliarda mieszkańców [2].

W rzeczywistości Indie mogły wyprzedzić Chiny już lata temu. Statystyki podawane przez Pekin, jak przystało na kraj komunistyczny, służą bowiem nie tyle informowaniu o stanie rzeczywistym, co budowaniu przekazu politycznego, toteż oficjalną populację Państwa Środka według wszelkiego prawdopodobieństwa od dawna zawyżano [3].  

Niezależnie jednak od tego w którym roku doszło do zmiany i który obywatel przeważył szalę na korzyść Indii, wydarzenie to jest zwiastunem istotnych procesów demograficznych, których znaczenie wykracza daleko poza azjatycki kontynent. 

Wszystko wskazuje na to, że Indie będą cieszyć się największą populacją świata przez wiele dziesięcioleci i wyraźnie zdystansują zdetronizowanego właśnie chińskiego lidera. Organizacja Narodów Zjednoczonych prognozuje, że ludność Indii osiągnie w 2050 roku poziom 1,670 miliarda mieszkańców. Natomiast populacja ogarniętych kryzysem demograficznym Chin będzie wówczas wynosiła 1,310 miliarda, by w kolejnych dekadach gwałtownie się załamać [4]

Dlaczego demografię obu państw dzieli tak wiele? Skąd czarne prognozy dla Chin i jaki mogą mieć wpływ na politykę Pekinu? Czy chińskie stulecie jest jeszcze możliwe czy też raczej powinniśmy uważniej spoglądać w stronę New Delhi? Odpowiedzi na te pytania mają oczywiście kapitalne znaczenie nie tylko dla Azji, ale także całego świata, wpływając również pośrednio na sytuację ekonomiczną i geopolityczną naszego regionu. W dobie kształtowania się nowego ładu politycznego świata kondycja azjatyckich potęg warta jest szczególnej uwagi.

Chiński kryzys demograficzny

W zeszłym roku populacja Państwa Środka zmniejszyła się po raz pierwszy od 1960 roku, czyli od czasu wielkiego głodu za Mao Tse-tunga. Również stolica kraju – Pekin, zanotowała spadek liczby mieszkańców, tym razem po raz pierwszy od dwudziestu lat [5]. Prognozy ekspertów na kolejne dekady, jak zwykle, różnią się od siebie dość znacznie, jednak wszystkie malują przyszłość Chin w nader ciemnych barwach. Większość przewidywań wskazuje, że populacja kraju do końca stulecia spadnie poniżej miliarda, najczarniejsze prognozy mówią zaś o 494 milionach obywateli. Skąd tak ogromny kryzys?

Praprzyczyną jest słynna „polityka jednego dziecka” przyjęta przez komunistyczny rząd chiński w 1978 roku. Jej wprowadzenie po objęciu rządów przez Teng Siao-pinga było zwrotem po dekadach polityki prorodzinnej Mao. Za jego dyktatury chińska populacja zwiększyła się prawie dwukrotnie – w momencie powstania Chińskiej Republiki Ludowej (1949) państwo liczyło około 550 milionów mieszkańców, zaś gdy Mao umierał (1976) Chińczyków było już prawie miliard. Wraz z odejściem od rewolucji kulturalnej i rozpoczęciem reform gospodarczych postanowiono więc zatamować gwałtowny wzrost populacji. Wielu chińskich decydentów, w tym Teng Siao-ping, wyrażało bowiem opinię, że jej dalszy niekontrolowany rozrost zahamuje w przyszłości rozwój gospodarczy kraju. Prognozy ekspertów wskazywały, że utrzymanie przez kolejne stulecie współczynnika dzietności na poziomie 3,0 doprowadzi chińską populację w roku 2080 do niewyobrażalnego stanu 4 miliardów obywateli [6]. Stąd też właśnie wprowadzenie w 1978 roku polityki kontroli urodzeń, zazwyczaj nazywanej „polityką jednego dziecka”, którą zapisano nawet w nowej chińskiej konstytucji z tego samego roku.

Główne założenie programu wyrażało się w propagandowym haśle: „rodzina z jednym dzieckiem – szczęście twoje i szczęście Chin”. Promowaniu takiego modelu rodziny służyło uchwalenie szeregu nowych przepisów prawnych. Posiadanie większej liczby dzieci nie zostało formalnie zakazane, jednak niezwykle je utrudniono. Wprowadzono „opłaty za obsługę”, a więc za posyłanie „nadprogramowych” dzieci do szkół czy też objęcie ich opieką medyczną, czyli de facto kary finansowe za każde kolejne dziecko. Rodzice mogli także spodziewać się potrącenia pensji w pracy lub pozbawienia kartek żywnościowych. Ustanowiono również nowy wiek, po ukończeniu którego można było zawrzeć związek małżeński – 20 lat dla kobiet i 22 lata dla mężczyzn. Dla mniej zamożnych rodzin nowe regulacje były właściwie równoznaczne z zakazem posiadania liczniejszego potomstwa, natomiast bogatsi urzędnicy państwowi mogli pozwolić sobie na finansowe niedogodności i z tego przywileju często korzystali [7].

Realizowanie polityki jednego dziecka w dużej mierze scedowano na władze lokalne, tak więc sytuacja chińskich kobiet różniła się w zależności od ich miejsca zamieszkania. W najbardziej ortodoksyjnych regionach kraju dochodziło do makabrycznych praktyk, takich jak przymusowe aborcje i sterylizacje kobiet czy mordowanie nowonarodzonych dziewczynek przez rodziców lub położne (w sytuacji gdy można było posiadać tylko jedno dziecko, syn traktowany był bowiem jako inwestycja na lata – osoba, która zapewni stabilność ekonomiczną rodziny i zaopiekuje się rodzicami w ich podeszłym wieku – dziewczynka zaś jako potencjalne zagrożenie dla przyszłego bytu materialnego rodziny) [8].

Polityka chińskich władz przyniosła oczekiwane efekty. U progu rządów Teng Siao-pinga współczynnik dzietności w Państwie Środka wynosił 5.75 dziecka na jedną kobietę. Gdy przywódca oddawał władzę kilkanaście lat później, współczynnik spadł do poziomu 2.25, udało się go więc obniżyć ponad dwukrotnie [9]. Z danych za rok 2022 wynika natomiast, że obecnie wynosi on rekordowo niskie 1.09, czyli znacznie mniej niż chociażby w Polsce [10].

Dlatego też w ostatnich latach dla Chińczyków stało się jasne, że utrzymywanie polityki jednego dziecka doprowadzi nie tylko do zmniejszenia populacji, ale także piramidalnego kryzysu demograficznego, który będzie równoznaczny z zapaścią gospodarczą. Chińską gospodarkę przez długie dekady napędzała siła robocza niewyobrażalnych rozmiarów (dziś jest to około 780 milionów ludzi), jednak jej zasoby już teraz zaczynają się kurczyć, a perspektywa nadchodzących dekad jest dla Chin bardzo nieciekawa. Prognozuje się, że w 2050 roku około 40% populacji będzie miało powyżej 60 lat. Procesowi starzenia się społeczeństwa sprzyja bowiem nie tylko demografia, ale także bezprecedensowa poprawa systemu opieki zdrowotnej – tylko od 2001 roku wydatki publiczne i prywatne wzrosły na nią 15-krotnie! Wskutek tego średnia długość życia obywatela Chin wzrosła z 44 lat w 1960 roku do 78 lat obecnie [11].

Jeśli dane te zestawimy z przytaczanym wcześniej wskaźnikiem dzietności, staje się jasne, że ciężar utrzymania osób starszych będzie dramatycznie rósł z roku na rok i w pewnym momencie chińska gospodarka może tego nie wytrzymać.

Próbując więc odwrócić widmo wielopoziomowego kryzysu, chińskie władze porzuciły politykę jednego dziecka, dopuszczając w 2016 roku posiadanie dwójki potomstwa, a pięć lat później – trójki. Okazało się jednak, że zmiany w prawie nie są już w stanie odmienić decyzji większości Chińczyków, ponieważ prowadzona przez dekady polityka rządu wytworzyła trwałe społeczne postawy i weszła w krew całemu społeczeństwu.

Kobieta myśląca o macierzyństwie staje przed niezwykle trudną sytuacją na chińskim rynku pracy. W wielu firmach pracodawcy zaoferują jej umowę dającą im możliwość zwolnienia, gdy ta zajdzie w ciążę. Warto przyjrzeć się wynikom badania, które w 2020 roku przeprowadziło Women’s Studies Institute of China. Aż 45% pytanych kobiet odpowiedziało, że ciąża wpłynęła negatywnie na ich zatrudnienie. 13% badanych Chinek będąc w stanie błogosławionym zostało zwolnionych z pracy, 8% wówczas zdegradowano, a jedna trzecia straciła część dochodów [12].

Gdy już rodzice decydują się na dziecko muszą zdawać sobie sprawę, że koszt jego utrzymania nie będzie mały. Polityka jednego dziecka wytworzyła przez dziesięciolecia „pęd na wychowanie małego geniusza” [13]. Jego wykształcenie na tyle dobrze, by okazał się lepszy od niezliczonych rzesz rówieśników, potrafi w Chinach kosztować krocie – rodziny o niskich zarobkach przeznaczają na dziecko ponad 70% dochodów [14]. To wszystko powoduje, że młodzi Chińczycy coraz częściej w ogóle nie decydują się na zakładanie rodziny. Obecnie w kraju mieszka już 220 milionów osób niezamężnych [15]. Długotrwałe zniechęcanie do posiadania potomstwa zaowocowało również tym, że według szacunków amerykańskiego Instytutu Guttmachera za lata 2015-19, Chiny miały jeden z najwyższych na świecie wskaźników aborcji na tysiąc kobiet (o wartości pięciokrotnie wyższej niż w Polsce). Wedle tych samych badań aż 74% Chinek w wieku rozrodczym chce uniknąć ciąży [16].

Nic więc dziwnego, że prognozy demograficzne dla Chin wyglądają dziś dramatycznie. Jak już wspomniałem populacja kraju spadła w zeszłym roku po raz pierwszy od ponad 60 lat. I chociaż szacunki demografów jak zawsze wielce się od siebie różnią i trzeba do nich podchodzić z dystansem, to w przypadku Chin eksperci co do jednego są zgodni – w XXI wieku państwo czeka demograficzna katastrofa, a jedynym polem do dyskusji pozostaje jej rozmiar. Rok temu swoją prognozę populacji kraju do 2100 roku przedstawiła Organizacja Narodów Zjednoczonych. Wedle najbardziej optymistycznego scenariusza populacja Chin spadnie w tym czasie „jedynie” o 250 milionów i zatrzyma się nieco poniżej pułapu 1,2 miliarda. Wariant średni, który możemy nazwać tym najbardziej prawdopodobnym, zakłada spadek do poziomu 770 milionów mieszkańców, czyli prawie o połowę. Natomiast scenariusz pesymistyczny to zmniejszenie populacji o prawie miliard (!) – na koniec wieku miałaby ona wynieść zaledwie 494 miliony [17].

Indyjskie stulecie?

XXI wiek zapowiadano jako chińskie stulecie. Jednak wobec przytoczonych wyżej informacji zdominowanie naszego świata przez Chiny w najbliższych dziesięcioleciach staje się coraz mniej prawdopodobne. Prognozy, według których Państwo Środka miało zdystansować gospodarczo Stany Zjednoczone, oparte były na błędnym założeniu, że chińska populacja zacznie się zmniejszać dopiero za dekadę [18]. Skala kryzysu demograficznego okazała się jednak nadspodziewanie dramatyczna i dziś jest już jasne, że proces starzenia się społeczeństwa wyhamuje chińską gospodarkę.

U progu lat 30-tych obecnego stulecia wzrost chińskiego PKB zacznie spadać poniżej wartości osiąganych w Stanach Zjednoczonych, zaś chińskie PKB per capita będzie wedle szacunków wynosiło zaledwie 30% amerykańskiego, podczas gdy jeszcze kilka lat temu eksperci Pekinu prognozowali, że wyniesie nawet 75% [19]. Chińskie władze szukają rzecz jasna antidotum na spodziewane spowolnienie, inwestując chociażby w sztuczną inteligencję i nie można wykluczyć, że im się uda, jednak w tej chwili bardziej prawdopodobne od chińskiego stulecia staje się stulecie indyjskie.

Przez wiele lat chińska gospodarka była najdynamiczniej rozwijającą się na świecie (jeśli wziąć pod uwagę państwa liczące się ekonomicznie), pandemia zmieniła jednak wszystko. Mimo spodziewanego po niej ponownego wystrzału chińskiego PKB, nic takiego nie nastąpiło – jest za to stagnacja. W 2022 roku wzrost PKB wyniósł w Państwie Środka jedynie 3%. Wyjąwszy pandemiczny rok 2020 było to najsłabsze tempo rozwoju w ostatnim półwieczu [20]. Większy wzrost zanotowała chociażby polska gospodarka, której PKB zwiększyło się o 5,3% [21].

Co dla nas szczególnie interesujące, na przeciwnym biegunie od Chin – tak jak w przypadku demografii – ponownie znajdują się Indie. Kraj, który właśnie zdystansował Państwo Środka pod względem liczby ludności, jest również tym, który w okresie popandemicznym przejął od niego miano najszybciej rozwijającego się państwa świata.

Indie zakończyły bowiem rok fiskalny 2022-23 z rekordowym wzrostem PKB na poziomie 7,2% [22]. Już dziś są piątą gospodarką świata – za Stanami Zjednoczonymi, Chinami, Japonią i Niemcami – po tym jak w ostatnich latach prześcignęły Wielką Brytanię i Francję.

Wzrost gospodarczy osiągnięty w New Delhi w ostatnim roku nie był przypadkiem. Podobne wartości notowano w latach poprzednich i, wedle szacunków światowych organizacji, podobnych mamy się również spodziewać w następnych latach. Prognozy S&P Global wskazują, że do 2030 roku indyjska gospodarka przeskoczy niemiecką i japońską, stając się trzecią największą na świecie. Morgan Stanley prognozuje natomiast, że indyjskie PKB podwoi się do 2031 roku [23]. Jeśli dzisiejsze szacunki się potwierdzą i Indie utrzymają średnie tempo wzrostu na poziomie 6-7% PKB rocznie to w kolejnych dekadach będą mogły nawet nawiązać walkę z najlepszymi.

Najważniejszym źródłem tego sukcesu jest, będąca nie bez przyczyny tematem przewodnim tego artykułu, demografia. Społeczeństwo Indii jest bardzo młode, nie tylko w porównaniu z niemieckim czy japońskim, ale także, co najważniejsze – z chińskim. Przewidywana mediana wieku mieszkańców Indii powinna osiągnąć w 2050 roku 39 lat, będzie więc o całe pokolenie niższa niż w Chinach, gdzie wyniesie 57 lat. Podczas gdy społeczeństwo Chin zaczyna się starzeć, a liczba osób w wieku produkcyjnym maleje, Indie przejmują pomału od swego sąsiada status światowego centrum taniej siły roboczej.

Konieczne jest tu zastrzeżenie, że jest to jednocześnie kraj wielu problemów, ciężkich do zrozumienia z perspektywy Europy – przede wszystkim kraj olbrzymich kontrastów społecznych. Podczas gdy milion Hindusów osiągnęło już status milionera, większość obywateli żyje za 2-3 dolary dziennie [24]. Analizując pozycję państwa, trzeba więc brać ten czynnik pod uwagę, nie zmienia on jednak w zasadniczy sposób faktu, że Indie stają się powoli jednym z najważniejszych mocarstw świata, a ich pozycja będzie tylko rosnąć.

Indyjska gospodarka ma przed sobą prawdopodobnie złote lata rozwoju, co nie pozostaje rzecz jasna bez reakcji światowych rozgrywających. Nie od dziś możemy obserwować wysiłki na rzecz przyciągnięcia Indii do obu przeciwnych sobie obozów geopolitycznych – robi to zarówno obóz amerykańsko-europejski, jak i rosyjsko-chiński. Indie, którym od 2014 roku przewodzi premier Narendra Modi, wybrały w tej sytuacji mądrą strategię nie opowiadania się po żadnej ze stron, lecz utrzymywania z obiema dobrych relacji i czerpania z tego dla siebie jak największych korzyści. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę Indie stały się obok Chin głównym odbiorcą rosyjskich surowców, korzystając przy tym z niezwykle okazyjnych cen. W 2022 roku odnotowały w związku z tym dziesięciokrotny wzrost importu rosyjskiej ropy, co pozwoliło im zaoszczędzić 5 mld dolarów [25]

Z kolei we wrześniu kolejnego roku, podczas szczytu G20 w New Delhi, premier Modi wspólnie z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen ogłosił wielki projekt korytarza transportowego łączącego Europę z Indiami, który miałby przyspieszyć transport towarów o 40%, stanowiąc swoistą przeciwwagę dla chińskiej Inicjatywy Pasa i Szlaku. Wszystko przy wyraźnym wsparciu Stanów Zjednoczonych [26]. Modi już dziś mówi o ustanawianiu nowego porządku świata i nie ulega wątpliwości, że widzi on swój kraj w roli jednego z jego głównych architektów. 

Rosnąca pozycja New Delhi i rewelacyjne prognozy szybkiego rozwoju kraju wyraźnie kontrastują więc z sytuacją Pekinu, zmagającego się z początkami olbrzymiego kryzysu demograficznego i popandemiczną stagnacją gospodarczą. Przekreślanie Chin byłoby oczywiście przedwczesne, ale szanse na realizację chińskiego snu Xi Jinpinga, czyli planu osiągnięcia dobrobytu porównywalnego z amerykańskim i zajęcia przez Chiny pozycji światowego lidera w XXI wieku, wydają się dziś znacząco maleć. 

Chiński demograf Yi Fuxian, którego książki są w jego ojczyźnie zakazane od 2013 roku, podsumowuje zagadnienie słowami: „Zmierzch Chin będzie stopniowy. Jeszcze przez wiele kolejnych dekad będą one drugą lub trzecią gospodarką świata. Jednak ogromna rozbieżność między ich malejącą siłą demograficzną i ekonomiczną a coraz większymi ambicjami politycznymi może sprawić, że staną się bardzo podatne na błędne decyzje strategiczne. Wspomnienia minionej chwały lub strach przed utratą statusu mogą skierować Chiny na tę samą niebezpieczną ścieżkę, która doprowadziła Rosję do napaści na Ukrainę” [27].

 

 

[2] Krzysztof Ryncarz, W tym tygodniu Indie staną się najludniejszym państwem świata, [na:] https://www.euractiv.pl/w-tym-tygodniu-indie-stana-sie-najludniejszym-panstwem-swiata/, dostęp: 20.09.2023.

[3] Yi Fuxian, Chińskie stulecie już się skończyło?, [na:] https://krytykapolityczna.pl/swiat/chiny-demografia-spowolnienie-gospodarcze/, dostęp: 20.09.2023.

[4] United Nations Department of Economic and Social Affairs, India overtakes China as the world’s most populous country, [na:] https://www.un-ilibrary.org/content/papers/10.18356/27081990-153, dostęp: 20.09.2023.

[5] Krzysztof Ryncarz, Chiny: Populacja Pekinu zmniejszyła się po raz pierwszy od 20 lat, [na:] https://www.euractiv.pl/chiny-populacja-pekinu-zmniejszyla-sie-po-raz-pierwszy-od-20-lat/, dostęp: 20.09.2023. 

[6] Hubert Więckowski, Polityka jednego dziecka i jej wpływ na strukturę demograficzną Chińskiej Republiki Ludowej, [na:] http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.ojs-issn-2084-3968-year-2014-issue-1_25_-article-5677, dostęp: 20.09.2023.

[7] Over 1,900 officials breach birth policy in C. China, [na:] http://www.chinadaily.com.cn/china/2007-07/08/content_912620.htm, dostęp: 20.09.2023.  

[8] Aleksandra Jaros, Cztery dekady chińskiego horroru, czyli polityka jednego dziecka w praktyce. Od przymusowych aborcji po zabijanie noworodków, [na:] https://i.pl/cztery-dekady-chinskiego-horroru-czyli-polityka-jednego-dziecka-w-praktyce-od-przymusowych-aborcji-po-zabijanie-noworodkow/ar/c1-17255265, dostęp: 20.09.2023.

[9] Hubert Więckowski, Polityka jednego dziecka…, op.cit.

[10] Kryzys demograficzny w Chinach. Rekordowo niski wskaźnik dzietności, blokada debaty medialnej, [na:]  https://forsal.pl/gospodarka/demografia/artykuly/9276269,kryzys-demograficzny-w-chinach-rekordowo-niski-wskaznik-dzietnosci-b.html, dostęp: 20.09.2023.

[11] Ewa Cieślik, Niełatwy dylemat demograficzny Chin, [na:] https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/nielatwy-dylemat-demograficzny-chin/, dostęp: 20.09.2023.  

[12] Tamże.

[13] Tamże.

[14] Tamże.

[15] Tamże.

[16] Dane Guttmacher Institute, [na:] https://data.guttmacher.org/countries/table?country=CN&topics=302+405&dataset=data, dostęp: 20.09.2023. 

[17] Dane Organizacji Narodów Zjednoczonych, [na:] https://population.un.org/wpp/Graphs/Probabilistic/POP/TOT/156, dostęp: 20.09.2023. 

[18] Yi Fuxian, Chińskie stulecie…, op.cit.

[19] Tamże.

[20] Hubert Kozieł, Chiny: PKB wzrósł o 3 procent w 2022 roku, [na:] https://www.parkiet.com/gospodarka-swiatowa/art37789471-chiny-pkb-wzrosl-o-3-procent-w-2022-roku, dostęp: 20.09.2023.

[21] Wzrost gospodarczy wyższy, niż szacowano. W ubiegłym roku wyniósł 5,3 proc. GUS skorygował dane, [na:] https://polskieradio24.pl/42/259/artykul/3254968,wzrost-gospodarczy-wyzszy-niz-szacowano-w-ubieglym-roku-wyniosl-53-proc-gus-skorygowal-dane, dostęp: 20.09.2023.  

[22] GDP of India: Current and historical growth rate, India’s rank in the world, [na:]  https://www.forbesindia.com/article/explainers/gdp-india/85337/1, dostęp: 20.09.2023.  

[23] Lee Ying Shan, India may become the third largest economy by 2030, overtaking Japan and Germany, [na:]  https://www.cnbc.com/2022/12/01/india-to-leapfrog-to-third-largest-economy-by-2030.html, dostęp: 20.09.2023.

[24] Paweł Woźniak, Gospodarka indyjska w drodze na podium, [na:] https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/gospodarka-indyjska-w-drodze-na-podium/, dostęp: 20.09.2023.

[25] Trzecia gospodarka Azji napędzana rosyjską ropą. Odnotowano 10-krotny wzrost importu, [na:]  https://tvn24.pl/biznes/ze-swiata/rosja-indie-import-rosyjskiej-ropy-naftowej-wzrosl-10-krotnie-7113595, dostęp: 20.09.2023. 

[26] Hubert Kozieł, Indie wyrastają na nowe mocarstwo. Premier Modi: To nowy porządek świata, [na:] https://www.rp.pl/gospodarka/art39120441-indie-wyrastaja-na-nowe-mocarstwo-premier-modi-to-nowy-porzadek-swiata, dostęp: 20.09.2023. 

[27] Yi Fuxian, Chińskie stulecie…, op.cit.