Sisu

Co czeka Finlandię po wyborach parlamentarnych?

Socjaldemokratyczna premier Finlandii Sanna Marin i lider chadeków Petteri Orpo. Zdjęcie: Lehtikuva/Heikki Saukkomaa, źródło: Reuters [1].

Finowie w niedzielę 2 kwietnia udali się do lokali wyborczych, aby zdecydować o przyszłości swojego kraju, oddając głos w wyborach parlamentarnych. W czołówce stawki partyjnego wyścigu od dawna niemożliwym było wskazać zdecydowanego lidera, ale wybory okazały się przewrotne dla każdej ze stron. Czy przełoży się to na ogólną linię polityki fińskiej wobec UE i NATO, a zwłaszcza – z perspektywy polskiej – wobec wojny na Ukrainie?

Wybory w świetle NATO

Ostatnimi dniami Finlandia ponownie znalazła się na ustach dziennikarzy i polityków, choć powodem nie były przytoczone wcześniej wybory parlamentarne. 31 marca Parlament Turcji ratyfikował akcesję Finlandii do NATO, potwierdzając tym samym, jako ostatni kraj sojuszu, że dla Finlandii jest miejsce w strukturach Paktu Północnoatlantyckiego. Rosja, napadając bezprawnie na Ukrainę, osiągnęła skutek zgoła odwrotny od zamierzonego. Parafrazując słowa Prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena – zamiast finlandyzacji Ukrainy, Putin znatoizował Finlandię. Wszystkie fińskie partie, mniej lub bardziej ochoczo, poparły ideę akcesji do Sojuszu, gdyż zagrożenie ze strony Rosji, w momencie w którym rozpoczęła ona otwartą agresję na neutralny kraj, stało się realne. Kluczowym czynnikiem jest również długość granicy Finlandii z Rosją – wynosi ona 1340 km. Choć Turcja początkowo blokowała akcesję Finlandii (ze względu na jednolity wniosek złożony wraz ze Szwecją, która jest politycznie blokowana przez Ankarę), uległa pod naciskiem państw Zachodu, a tym samym rozszerzenie Paktu Północnoatlantyckiego stało się faktem.

Wyrównane podium

Bezpieczeństwo stało się jednym z najważniejszych tematów fińskiej kampanii wyborczej. Rządząca Premier Sanna Marin z Socjaldemokratycznej Partii Finlandii (SDP) często nawiązywała do akcesji jako sukcesu swojego rządu – nie przełożyło się to jednak na znaczący wzrost w sondażach. W opozycji do formacji Sanny Marin stają Partia Finów (PS) – o profilu prawicowym, eurosceptycznym i nacjonalistycznym – przewodzona przez Riikke Purrę oraz Koalicja Narodowa (KOK) Petteriego Orpo (o bardziej chadeckim, centro-konserwatywnym i pro-unijnym rysie). Ta pierwsza, kosztem drugiej, zyskała poparcie od wybuchu wojny, zdobywając dodatkowe 5 punktów procentowych. Stworzyło to sytuację, w której wszystkie trzy największe partie polityczne w Finlandii zdobywały w przedwyborczych sondażach między 19 a 21% głosów i trudno było wskazać potencjalnego zwycięzcę. Wiadomo było, że w powyborczej układance każdy mandat mniej lub więcej dla jednej z tych formacji może mieć kluczowe znaczenie.

Trzy pozostałe liczące się partie, które dotychczas współtworzyły wraz z socjaldemokratami lewicowy rząd Sanny Marin, notowały wyniki w granicach od 8 do 11% – liberalno-agrarna Fińska Partia Centrum Anniki Saarikko (CEN), centro-lewicowa Zielona Liga Marii Ohisalo (GRE) oraz skrajnie lewicowy Sojusz Lewicy Li Andersson (LIN). Kolejne trzy ugrupowania otrzymywały pomiędzy 2 a 4% wskazań ankietowanych: Szwedzka Partia Ludowa Finlandii Anny-Maji Henriksson (SFP), Chrześcijańscy Demokraci Sari Essayah (KD) i Ruch „Teraz” Hjallisa Harkimo (LN).

„Chadecja na czele, gonią nacjonaliści, peleton zamykają socjaldemokraci”

Pozytywnie zaskoczyła frekwencja wyborcza. W samym „wczesnym głosowaniu” (tzw. „early voting-u”, który daje możliwość oddania głosu wcześniej niż wyznaczona data wyborów) wzięło udział ponad 40% uprawnionych do głosowania, co jest najwyższym wynikiem od czasu jego wprowadzenia. Po zliczeniu wszystkich głosów można już jednoznacznie ogłosić sukces Partii Koalicji Narodowej. Choć otrzymała zaledwie 0,9 p.p więcej niż trzecia Socjaldemokratyczna Partia Finlandii (odpowiednio 20.8% i 48 mandatów oraz 19.9% i 43 mandaty) to przełożyło się to na 5 mandatów więcej, a to powoduje, że przyszłym premierem Finlandii zostanie (z niemal stuprocentowym prawdopodobieństwem) lider chadeków Petteri Orpo. Obserwatorzy wskazują na kilka możliwych wariantów koalicyjnych, które mogą zostać zawiązane w najbliższych dniach. 

Partia Koalicji Narodowej może dojść do porozumienia z ugrupowaniem Marin oraz Fińską Partią Centrum (która odnotowała najgorszy wynik wyborczy od chwili swojego powstania, uzyskując 11.3% oraz 23 mandaty), jak dotąd jednak Centrum deklarowało, iż chce przejść do opozycji. Inną opcją jest konserwatywny sojusz z Partią Finów (otrzymali 20.1% głosów oraz 46 mandatów i jest to najlepszy wynik w ich historii) oraz przytoczoną wcześniej Partią Centrum. Tutaj jednak po raz kolejny przytoczyć trzeba sceptyczne wobec wchodzenia do nowego gabinetu stanowisko tej partii. Rozważana jest także opcja uzupełnienia prawicowego rządu ugrupowaniem szwedzkiej mniejszości (SFP), jednak jej przedstawiciele zdecydowanie oponowali przeciwko porozumieniu z Partią Finów, m.in. ze względu na kwestie uznawania języka szwedzkiego czy przeznaczania rządowych środków dla Szwedów w Finlandii (PS chce ograniczeń w obu tych kwestiach). Inne potencjalne koalicje są wskazywane jako mniej prawdopodobne. Sami Finowie w badaniach przeprowadzonych przed wyborami „Wielką Koalicję” (tj. SDP+KOK+CEN) wskazywali jako najbardziej preferowaną, jednak już podczas samego wieczoru wyborczego Koalicji Narodowej taki pomysł został dosłownie wygwizdany przez tłum.

Kim Pan jest, Panie Piotrze?

Kandydatem na premiera ze strony KOK jest Petteri Orpo. W poprzednich gabinetach współtworzonych przez chadeków był ministrem: rolnictwa i leśnictwa (2014-2015), spraw wewnętrznych (2015-2016) oraz finansów (2016-2019), a także wicepremierem Finlandii (2017-2019). Obecny jest w fińskim parlamencie już od 2007 roku i powoli, pnąc się w górę, doszedł do stanowiska lidera Koalicji Narodowej (2016), a dziś stał się (najprawdopodobniej) przyszłym premierem kraju. Swoją kampanię oparł na haśle rozsądnego zarządzania budżetem – chce obniżenia podatku od przychodu oraz zmniejszenia zadłużenia publicznego. Mocno akcentował także konieczność przystąpienia do NATO oraz wagę obecności w Unii Europejskiej. Formacja, na czele której stoi, to typowa, zachodnia, postępowa partia chadecka o liberalnym profilu gospodarczym. Jej przedstawiciele wspierają liberalizm gospodarczy, jednocześnie zaś z poparciem dla małżeństw jednopłciowych, zachowują (lub starają się zachować) chrześcijańskie podstawy nauki społecznej. Oczywistą jest możliwość wyróżnienia mniej lub bardziej konserwatywnych frakcji w samym ugrupowaniu, jednak Petteriego Orpo zaliczyć można z pewnością do umiarkowanej części partii. Prosząc o komentarz specjalistów od fińskiej polityki można usłyszeć, że to „fiński mainstreamowy konserwatyzm”.

Zmiana czy kontynuacja?

Kształt powyborczej koalicji zadecyduje o kierunkach prowadzonej polityki wewnętrznej, jak i zagranicznej. I o ile, z polskiego punktu widzenia, ta pierwsza nie będzie nas dotyczyła w sposób bezpośredni, tak druga może namieszać w polityce europejskiej – jeżeli tylko do koalicji wejdzie eurosceptyczna (popierająca wyjście z Unii) Partia Finów. Nawet, biorąc pod uwagę premierostwo umiarkowanego Petteriego Orpo, rząd będzie musiał przyjąć w takiej sytuacji bardziej zdystansowaną politykę wobec Unii. Czas jednak pokaże, czy rozmowy zakończoną się Wielką, czy centroprawicową koalicją. Jedno jest pewne – 4 kwietnia Finlandia zostanie członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego.

 

W pracy wykorzystano poniższe źródła: