O tym, dlaczego jako naród nie potrafimy znaleźć wspólnego języka

Rafał Olbiński – Zgoda, 2017 r.

 

„Język. Piękno języka, jego kunszt, uroda – tracą znaczenie”. „Słowa już nie uskrzydlają, ale także nie ranią i nie niszczą, są bezwolne, obojętne, nic nie ważą, nic nie znaczą”. Czytając te słowa, zapisane przed dwudziestu laty przez Ryszarda Kapuścińskiego w „Lapidariach”, zastanawiam się, jak dobrze diagnozują one nie tylko nasz język codzienny, ale zwłaszcza – język polityki. Wszyscy wiemy na jakim poziomie znajduje się język polskiej debaty publicznej. Jednak czy nie pogodziliśmy się z tym zbyt łatwo? Czy zbyt łatwo nie przeszliśmy do porządku dziennego nad tym, że słowa, rzucane na wiatr bieżącej rozgrywki politycznej, nic już nie znaczą? Że przeprosiny nie padają albo adresowane są jedynie do tych, którzy „poczuli się urażeni”? I czy zdajemy sobie sprawę z tego, jak dramatyczne konsekwencje ma to od lat dla całego społeczeństwa?

 

Wydarzenia ostatnich tygodni każą zadać pytanie, czy istnieje jakakolwiek nieprzekraczalna granica, która powstrzyma dalszą radykalizację języka debaty publicznej. Żeby na nie odpowiedzieć, trzeba precyzyjnie zdefiniować problem, z jakim mamy w Polsce do czynienia. Niech więc poziom języka polskiej polityki zilustrują przykłady wypowiedzi Władysława Frasyniuka, Grzegorza Brauna i Radosława Sikorskiego, a także fala nieprawdopodobnie wulgarnej krytyki w kierunku Pawła Kukiza.

 

Rozpocznę od słów Władysława Frasyniuka, który 22 sierpnia polskich żołnierzy, strzegących granicy z Białorusią, nazwał „watahą psów” i „śmieciami”. Komentarz ten nie doczekał się jednoznacznego potępienia. Niewielu po stronie przychylnej Frasyniukowi opozycji znalazło się takich, którzy wezwaliby go do przeprosin. Uczynił to Roman Giertych, trzeźwo zauważając, że sprawę wykonujących jedynie swoje rozkazy żołnierzy należy oddzielić od politycznej oceny działań rządu¹. Głosy takie wydawały się oczywiste i konieczne – nie były jednak powszechne. Tomasz Lis pisał wówczas na Twitterze o wolności słowa dopuszczającej formę wypowiedzi, z którą „większość się nie zgadza”². Borys Budka twierdził, że Frasyniuk jako „ikona walki z komuną, opozycjonista, ma dużo więcej prawa do tego, żeby posługiwać się ostrymi sformułowaniami”³. Dziennikarz Gazety Wyborczej Wojciech Czuchnowski nawoływał natomiast w swoim artykule, by nie potępiać Frasyniuka.

 

Zaledwie kilka dni wcześniej byliśmy świadkami fali wulgarnej krytyki, jaka wylała się na Pawła Kukiza po jego poparciu dla reasumpcji głosowania w Sejmie i nowelizacji ustawy medialnej. Skala tej krytyki była nieporównywalna z jakimkolwiek innym wydarzeniem w polskiej polityce ostatnich lat, a można nawet zaryzykować twierdzenie, że ostatnich dekad. Podczas gdy internauci prześcigali się w wulgarnym wyrażaniu oburzenia decyzją Kukiza, a muzycy w odcinaniu się od dawnego kolegi z estrady, politycy opozycji bynajmniej nie tonowali emocji.

 

Roman Giertych postanowił promować hasztag „#szmatakukiz”4. Znany z podkreślania istoty tolerancji Robert Biedroń błyskawicznie dołączył Kukiza do listy podmiotów, które już wcześniej darzył wątpliwym szacunkiem, pisząc na Twitterze: „Od dzisiaj: ***** ***, Konfederację i Kukiza”5. Warto podkreślić, że wpis ten zyskał ponad 9 tysięcy polubień, natomiast komentujący go internauci, chcąc wyrazić swoje poparcie dla słów Biedronia, twierdzili czasami, że to wciąż zbyt słaba reakcja. Z kolei Radosław Sikorski, na antenie TVN24, powiedział: „Paweł Kukiz jest albo kompletnym durniem, który nie rozumie, co się dzieje, albo sprzedajną szmatą”6. Nie była to zresztą ani pierwsza, ani ostatnia bulwersująca wypowiedź byłego szefa dyplomacji – jego słowa o „dorżnięciu watahy” z 2007 roku przeszły już do historii polskiej polityki, a w ostatnich tygodniach na pierwsze strony gazet trafiła jego riposta udzielona na Twitterze Beacie Kempie: „Walnij się w zatłuszczony łeb”7. Stwierdzenia te nie przeszkadzają jednak partyjnym kolegom Sikorskiego, którzy od 2010 roku nieustannie uwzględniają go jako potencjalnego kandydata w kolejnych wyborach prezydenckich.

 

21 października o wpis popełniony przez Sikorskiego, Bogdan Rymanowski pytał w „Gościu Wydarzeń” Borysa Budkę. Treść ponad siedmiominutowej rozmowy na temat taktu i kurtuazji Sikorskiego niech zilustruje ta wymiana zdań:

 

 „– Jest Pan tak wewnętrznie wściekły na Radka Sikorskiego, że powiedział, to co powiedział?

– Raz jeszcze powtórzę to, czego Pan nie oczekuje: Jestem wściekły na Jarosława Kaczyńskiego…”8

 

Krótko mówiąc, Borys Budka robił absolutnie wszystko, by chamstwo partyjnego kolegi usprawiedliwić wypowiedziami oponentów politycznych sprzed kilku lat. Pytanie tylko, dokąd to prowadzi? Ten chocholi taniec polskich polityków może trwać wiecznie – zawsze znajdzie się przecież „gorsza” wypowiedź będąca okazją do infantylnego zrzucenia z siebie odpowiedzialności i wskazania palcem tego, który zasługuje na potępienie jeszcze bardziej. Oczywiście, zawsze po przeciwnej stronie politycznej barykady.

 

„Gorszej” wypowiedzi z ostatnich miesięcy nie trzeba długo szukać – słowa Grzegorza Brauna skierowane 16 września z mównicy sejmowej do Adama Niedzielskiego. Jeden z liderów Konfederacji, w zaledwie dwuminutowym wywodzie, zdążył obarczyć ministra zdrowia odpowiedzialnością za śmierć stu kilkudziesięciu tysięcy Polaków, nazwać go zbrodniarzem wojennym i porównać jego działania do zbrodni hitlerowskich, kończąc wypowiedź okrzykiem: „Będziesz pan wisiał!”. Powszechną uwagę zwrócił fakt, jak mało czasu potrzebował Braun, by od powitania „Szczęść Boże” przejść do grożenia śmiercią. Początkowo napawać nadzieją mogło błyskawiczne i zgodne potępienie słów Brauna przez polityków znajdujących się na sali sejmowej.

 

Niemniej szybko okazało się, że także w tej sprawie politycy nie są jednomyślni – Konfederacja wypowiedzi swojego posła nie skrytykowała. Sławomir Mentzen przekonywał, że była to jedynie „próba pomocy”, a Grzegorz Braun ministrowi nie groził, lecz go ostrzegał9. Krzysztof Bosak przyznał wprawdzie, że odnosi się do słów Brauna krytycznie, jednocześnie jednak większość czasu w swojej wypowiedzi poświęcił umniejszaniu ich znaczenia („to jest tylko retoryka”). Stwierdził także, że „dziennikarze oszaleli na punkcie wypowiedzi Grzegorza Brauna”, a przyznaną mu przez prezydium Sejmu maksymalną finansową karę – 6 miesięcy obniżenia uposażenia o 50 procent i całkowitego odebrania diety poselskiej – nazwał nieproporcjonalną10. Artur Dziambor mówił z kolei o „figurze retorycznej”, z której nie zamierza swojego kolegi rozliczać i przyznał w imieniu klubu, że „nic w tej sprawie nie zrobimy”11.

 

Jednakże czy wszystko można usprawiedliwić retoryką? Czy każda retoryka jest właściwa oraz dopuszczalna? Bosak w ten sposób tłumaczył Brauna: „Postawił na radykalizm. Jest za to uwielbiany wśród wielu ludzi, którzy są potwornie rozgoryczeni sytuacją, w jakiej jest ochrona zdrowia albo ich osobiste biznesy i to jest też kwestia pewnej wiarygodności w demokracji, żeby pewien bunt społeczny potrafić z mównicy sejmowej wykrzyczeć i ponieść tego konsekwencje”. Słowa reżysera jawią się tu wręcz jako konieczność, logicznie wynikająca z jego politycznej egzystencji. Jakby nie istniały żadne granice, których nie należy w debacie publicznej przekraczać. Celnie słowa Grzegorza Brauna zdiagnozował redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota: „To nie groźba, nie ostrzeżenie, nie przepowiednia, tylko szczerość. Oraz myślowy radykalizm. I to jest najgroźniejsze, bo – jak uczy historia – naprawdę groźni w polityce nie są prostacy, lecz radykalizujący się intelektualiści. Świadomi wagi słów i umiejętności ich stosowania”12.

 

Problem, którego dotyczy niniejszy artykuł, najpełniej obrazują słowa Artura Dziambora: „Grzegorz Braun przesadził. Nie chcę mówić więcej, bo jest to nasz kolega”13. Problemem tym jest niezdolność do jednoznacznego potępienia słów czy działań przedstawiciela własnej opcji politycznej. Nawet jeżeli następuje jakiekolwiek odcięcie się od nich, jest ono, jak w powyższej wypowiedzi, jedynie połowiczne – nie są to przeprosiny formułowane ze świadomością odpowiedzialności za wypowiadane przez polityków słowa.

 

Gdzie w takim razie znajduje się granica, skoro dla niektórych nie jest nią grożenie śmiercią w Sejmie? Skoro język, jakim posługują się Marta Lempart i Katarzyna Augustynek, nie przeszkadza nominować ich do tytułu Warszawianki Roku i określić ich przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego mianem: „Zaangażowanych, mądrych i empatycznych (…) autorytetów”14.

 

Skoro podziały w społeczeństwie są tak silne, że Krzysztof Wyszkowski pisze, że Powstańcy Warszawscy, popierający konkurencyjną partię polityczną, „stoją po stronie Dirlewangera”15. Skoro już nawet nie oczekuje się od dziennikarzy reakcji na skandaliczne słowa padające w ich programie – w końcu reakcji nie było ani ze strony Moniki Olejnik po wypowiedzi Sikorskiego o „sprzedajnej szmacie”, ani ze strony Grzegorza Kajdanowicza po „śmieciach” Frasyniuka.

 

Czy to, co wydarzyło się w ostatnich tygodniach jest czymś nowym i niespodziewanym? Niektórzy odpowiedzieliby, że nie. Że jest to logiczna konsekwencja postępującej radykalizacji języka debaty publicznej w poprzednich latach. Konsekwencja przekroczenia wielu poprzednich, nieprzekraczalnych zdawałoby się granic, które nie doczekały się swojego obrońcy. Konsekwencja stopniowego sprowadzenia polskiej polityki do nieakceptowalnego poziomu przez polityków pokroju Janusza Palikota czy Krystyny Pawłowicz. Sądzę jednak, że przyczyny leżą głębiej, lecz mało kto chce je dostrzegać. „Naród nasz składa się z dwu narodów, które język ust mają wspólny, ale nie język ducha”. Słowa jakby wyjęte z Polski 2021 roku, podzielonej, zdawałoby się, jak nigdy. A zapisała je w swoim pamiętniku Maria Dąbrowska, opisując rozruchy mające miejsce po wyborze, a następnie zamachu na Gabriela Narutowicza w grudniu 1922 roku. Często zdajemy się nie dostrzegać, że podział jest naszą cechą narodową – być może potrafimy się, jak nikt inny, jednoczyć w chwilach szczególnego zagrożenia, lecz gdy w czasach pokoju tego zjednoczenia potrzebujemy równie silnie, pozostajemy rozbici, skłóceni, niezdolni do prawdziwego korzystania z wywalczonej wolności.

 

„Polityczny” znaczyło kiedyś tyle co „grzeczny”, „kurtuazyjny”, „uprzejmy”. Dziś dla wielu znaczy tyle co „chamski”, „arogancki”, „agresywny”. Nie ma granicy, której nie dałoby się przekroczyć. Z językiem naszej debaty publicznej może być jeszcze gorzej. I dobrze wiemy, że będzie. Mało komu zależy dziś na tym, by budować prawdziwe mosty ponad podziałami, by jednoczyć naród za wszelką cenę, a nie podejmować się tego zadania, niczym pracy sezonowej, jedynie w czasie kampanii wyborczej w świetle jupiterów. Brak solidarności narodowej jest jednym z największych problemów przed jakimi stoi obecnie Polska i nie ulega wątpliwości, że zmiana mentalności odwiecznie skłóconego narodu łatwa nie będzie. Jednak od powodzenia tego zadania zależy zbyt wiele, by oddać je walkowerem, jak czyni to nasza klasa polityczna.

  1.  Roman Giertych, [na:] https://twitter.com/GiertychRoman/status/1429512970980184066 [dostęp: 16.11.2021]
  2. Tomasz Lis, [na:] https://twitter.com/lis_tomasz/status/1429680897670909956 [dostęp: 16.11.2021]
  3. “Ma dużo więcej prawa do tego”. Budka broni Frasyniuka, [na:] https://dorzeczy.pl/opinie/196109/borys-budka-broni-wladyslawa-frasyniuka.html [dostęp: 16.11.2021] 
  4. Roman Giertych, [na:] https://twitter.com/GiertychRoman/status/1425442942882353155 [dostęp: 16.11.2021]
  5. Robert Biedroń, [na:] https://twitter.com/RobertBiedron/status/1425524334131654664 [dostęp: 16.11.2021]
  6. Sikorski: Kukiz jest albo kompletnym durniem albo sprzedajną szmatą, [na:] https://wiadomosci.onet.pl/krajsikorski-kukiz-jest-albo-kompletnym-durniem-albo-sprzedajna-szmata/32d18qe [dostęp: 16.11.2021]
  7. Radosław Sikorski, [na:] https://twitter.com/sikorskiradek/status/1450900329126678532 [dostęp: 16.11.2021]
  8. https://www.polsatnews.pl/wideo-program/gosc-wydarzen-borys-budka_6796651/ [dostęp: 16.11.2021]
  9. Sławomir Mentzen, [na:] https://www.youtube.com/watch?v=xzbUKHkWP88 [dostęp: 16.11.2021]
  10. Skandaliczne słowa Brauna w Sejmie. “Agresywna retoryka nie jest nam potrzebna”, [na:] https://wiadomosci.wp.pl/skandaliczne-slowa-brauna-w-sejmie-agresywna-retoryka-nie-jest-nam-potrzebna-6684193186272897v [dostęp: 16.11.2021] 
  11. Braun do Niedzielskiego: będzie pan wisiał. Dziambor: to figura retoryczna, [na:] https://tvn24.pl/polska/grzegorz-braun-do-ministra-zdrowia-adama-niedzielskiego-bedziesz-siedzial-artur- dziambor-o-slowach-posla-konfederacji-5416139 [dostęp: 16.11.2021] 
  12. Chrabota B., Bogusław Chrabota: Kilka słów o wieszaniu w Sejmie, [na:] https://www.rp.pl/komentarze/art18933321-boguslaw-chrabota-jeszcze-kilka-slow-o-wieszaniu-w-sejmie [dostęp: 17.11.2021]
  13. Michalski P.,”Przesadził”. Poseł Konfederacji reaguje na słowa Brauna, [na:] https://wiadomosci.wp.pl/przesadzil-posel-konfederacji-reaguje-na-slowa-brauna-6683842880211936a [dostęp: 17.11.2021]
  14. Lempart i „babcia Kasia” w plebiscycie Trzaskowskiego. Czym zasłynęły?, [na:] https://www.tvp.info/55969561/warszawianka-roku-nominowane-marta-lempart-i-babcia-kasia-co-mowi-rafal-trzaskowski-kim-jest-katarzyna-augustynek-kontrowersje-wokol-nagrody [dostęp: 17.11.2021] 
  15. Krzysztof Wyszkowski o Wandzie Traczyk-Stawskiej: staje po stronie Oskara Dirlewangera, [na:] https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2021-10-11/krzysztof-wyszkowski-z-ipn-o-wandzie-traczyk-stawskiej-staje-po-stronie-oskara-dirlewangera/ [dostęp: 17.11.2021]